Jesienne oczyszczanie

Witajcie :)

Ostatnio dość sporo swojej aktywności na blogu poświęciłam zdrowiu i odżywianiu, które jest bardzo ważne w naszym życiu, o czym dużo osób zapomina. Tym postem pragnę wrócić do kwestii urody i jej pielęgnacji.

Jesień jest czasem, w którym chowamy ciało, skrywamy włosy pod czapkami, a dłonie zakuwamy w rękawiczki. Ja ten czas nazywam czasem detoksu. Nie ma żadnego problemu człowiek z opalaniem się, kremowaniem i balsamowaniem w ciągu lata, tak samo jak z bieganiem czy pływaniem- po prostu natura nas do tego sama namawia!

Tak i teraz nadszedł moment rekonwalescencji dla Twojego organizmu. Rok temu o tej porze poddawałam się zabiegom na ramiona i plecy, aby pozbyć się przebarwień od rozdrapywanych ran. Kiedyś już Wam pisałam o nerwicy natręctw, której się dorobiłam, a konsekwencje kosztowały mnie dwa miesiące zabiegów i 1500 zł w tył. Smutna historia z pozytywnym zakończeniem- przebarwień nie posiadam, ale nabyłam wiedzę odnośnie zabiegów właśnie w tym okresie czasu. Dzisiaj zajmę się jedynie kwestią delikatniejszych i mniej kosztownych aplikacji.

PEELING

Jesień to idealny moment na zaopatrzenie się we wszelkiego rodzaju peeling do ciała. Możemy wydzielić:
- cukier drobny do peelingu
- cukier gruboziarnisty
- sól drobną
- sól gruboziarnistą

Jaki z nich wybrać? Na pewno należy rodzaj scrubu dostosować do swojej cery i tego jak reaguje na mocne pocieranie. Mocny i gruboziarnisty peeling nie jest zalecany dla osób z naczynkową cerą, bo (co całkiem logiczne) spowoduje pękanie naczynek i dodatkowe utrapienia.
Dodatkowo gruboziarnisty skierowałabym bardziej w rejony nóg i brzucha, mając na uwadze to, że masujemy te okolice, co wpływa na poprawę ukrwienia oraz rozbija tkankę cellulitu.
Peeling drobny jest dla osób o delikatnej cerze, niewielkich utrapieniach skórnych i głównie go nakładamy na okolice dekoltu oraz twarzy.

Jednak jak widać mamy sól i cukier. Który z nich wybrać?

Peeling cukrowy jest typowym zabiegiem złuszczającym i delikatnie nawilżającym. Co to oznacza? Jeśli jesteś młoda, piękna i zdrowa to jest właśnie dla Ciebie. Posiadacze suchej skóry, łuszczącej się powinni być zadowoleni.

Peeling solny - powiedziałabym, że to raj dla skóry już 30+ i wyżej. Zastanawiałyście się kiedyś dlaczego chodzi się do grót solnych? Albo czemu kiedyś za średniowiecza rany posypywało się solą? Peeling solny oczyszcza dogłębnie i odżywia skórę, zapobiega procesom starzeniowym, a co najlepsze dla osób z przebarwieniami- pomaga je zwalczać. Poprawia wygląd skóry i ją dotlenia. Dodatkowo osoby mające łuszczycę albo inne podobne choroby skórne doceniają wspomnianą przeze mnie zaletę soli, czyli działanie przeciwzapalne i odkażające.

Czy scrub to peeling?

I tak i nie. Ma złuszczać i nawilżać, ale w sposób mechaniczny. Mówiąc inaczej scrub to drobinki ścierające w żelach do mycia ciała, które przy okazji np oczyszczania również zbierają martwy naskórek. Peeling to po prostu ziarna, które bez przypadku powodują ból na ciele i twarzy. :P

ŚWIĘTA TRÓJKA PEELINGOWA


Mój fenomenalny produkt. Posiadam to opakowanie już około półtora roku i powiem Wam, że nie postoi już dłużej- niestety się kończy. Czymże ten produkt jest? Nic innego jak wysokopłatna mikrodermobrazja :) Jak zaoszczędzić stówę? Kupić to cudeńko za grosze. To bardzo miałki biały proszek bez zapachu, który dodaję do żelu do mycia, mieszam, a potem traktuję swoją skórę. Za obiekt cierpień wybieram głównie twarz po zabiegu oczyszczania manualnego, który jesienią regularnie wykonuję na sobie. Skóra po takim zabiegu jest miękka jak pupka niemowlaka i napięta jak struny w gitarze.

Bania Agafii jak zawsze spełnia swoje zadanie. Produkt ziołowo- cukrowy. Czy spełnia swoje zadanie i zniknął mi cellulit? Oczywiście, że nie! To paskudztwo chyba zostanie ze mną do śmierci, ale nie zmienia faktu, że jako peeling działa idealnie. Wygładza, odżywia i nawilża. Więcej o produkcie znajdziecie na stronie, do której Was tu odsyłam-> klik.

3. BIOAMARE ORGANICZNY PEELING KOKOSOWY- dorwałam go w Tesco za 6 zł. Cena mnie przekonała i była bardzo rozsądna. Skład jest przecudowny. Macie oczywiście naturalny olej kokosowy, cukier gruboziarnisty, wiórki kokosowe i migdałowy olejek. Sprawdziłam zastosowanie i efektem jest to, że nie zauważyłam płatków kokosowych i musiałam zamiatać podłogę w łazience ;) A poza tym jest to ogromny pozytywny produkt, który jeśli dorwiecie w Tesco- nie wahajcie się kupować. Pięknie pachnie, a ciało po kąpieli jest gładkie i miękkie, co na pewno potwierdzą Wasi mężczyźni.

WNIOSKI

Nie mając zaawansowanych problemów skórnych z pewnością możemy sięgać po produkty nie posiadające dwóch zer na końcu. Czytajcie etykiety i sprawdzajcie co jest dla Was. Szukajcie takich, które po prostu mają naturalny skład. Jako dziewczynka lubiłam te ekstra słodkie imitacje peelingów, które były czystą chemią. Teraz bardziej świadomie dobieram sobie produkty do pielęgnacji.

Ale ale...nie zostawiam Was bez niczego :)
Poszukując produktów marki MakeUp REvolution nawiązałam współpracę z bardzo dobrym dystrybutorem kosmetyków. Co w tej stronie jest takiego, że lepsza ona a nie inna? Porównywałam ceny i mają korzystniejsze od wielu dystrybutorów, do tego jak dla mnie wszystko co bym chciała kupić jest w jednym miejscu.


Wejdźcie w promocje i korzystajcie, obniżyli wiele produktów niemal o 70% plus promocje trwają do końca miesiąca, a po nich? Nie wiem. Darmowa dostawa przy zamówieniu za 100 zł :) Także ja polecam osobiście, szczególnie, że z okazji mikołaja leci już do mnie paletka Chocolate Bar hear it :D

Przypominam Wam także o ciągłej promocji 30% rabatu na zakup Kalkulatora Kalorii! Jeszcze parę dni można do mnie napisać! Zasady-> klik


Pamiętajcie, że jestem dla Was i odpowiem na każde pytania :) A Wy kochane napiszcie mi o czym chciałybyście przeczytać za tydzień :)

Zadbaj o siebie, swoją sylwetkę i zdrowie+prezent

Witam kobietki!

Dzisiejszy post będzie kontynuacją wcześniejszego jednakże pod innym kątem. Powiem Wam szczerze, niemal jak z pamiętnika nastolatki, że odchudzam się niemal od ZAWSZE. W wieku nastoletnim do plus minus dwudziestojednolatki moim motorem był bunt oraz chłopcy.
Już widzę jak większość z Was się uśmiecha pod nosem i mruczy, że skądś to zna.

Motywacja do odchudzania znajdzie się zawsze. A to Nowy Rok, a to koleżanka rzuci wyzwanie, albo badania okresowe, gdzie okaże się, że smukła Ska to raczej ponura Wielokrotność Xa, a metki podmienia litościwie mąż albo matka.

Jednak jest różnica między świadomym podejściem do zmian w życiu, a raptowną chęcią schudnięcia. Pierwszym krokiem jest powiedzenie sobie:

CHCĘ BYĆ ZDROWA!

W ten sposób uprzejmie zakomunikujemy swojemu mózgowi, że to nie kaprys, a dogłębna chęć zmian. Mając nadzieję, że wszelkie Przyzwyczajenia oraz Uzależnienia z pokorą skłonią się przed naszą wielką mądrością i pozwolą iść na przód. Niestety nigdy tak kolorowo nie bywa.

DIETA CZY M/Ż?

Jezuniu! Nienawidzę obu stwierdzeń! Dobra, zacznijmy od zera. Dziewczyny to, co jecie już jest dietą. Kwestia jedynie jaką. Albo pakujecie w siebie tłustą dietę albo zdrową. Czy zmniejszanie porcji coś daje? Jeśli obżeracie się jak dzikie prosiaki przy korycie i idziecie do kolejnego koryta by je także opróżnić to tak- pomoże.

Pamiętajcie jednak, że nie można głodować.

Ja jestem za rozsądkiem. Przeszłam Dukana, M/Ż, nawet Nic Żet też przeszłam. Odchudzałam się jedząc same grzanki z piekarnika z masłem.

Najwięcej dał mi ruch. Dlatego odstąpiłam od głupich diet, przestałam jeść to, co mi szkodzi (czyli to co uwielbiam) i zaczęłam ćwiczyć. Zaczynałam od Mel B i wyzwania z grupy Tips For Woman. Potem dodałam bieganie i chodzenie do pracy piechotą. Na koniec pojechałam na wakacje, gdzie się spasłam i teraz znowu kontynuuję rundkę wokół tłuszczyku. Tym razem wybrałam wyzwanie z Kayli Itsines i od października je realizuję. Dodałam także aerobik z Tiffany Rothe. Ułożyłam specjalnie dla Was playlistę bardzo fajnych ćwiczeń zajmujących godzinkę:



EFEKTY

O moich efektach, ulubionych ćwiczeniach, produktach mogłabym Wam napisać cały esej. Ale nie o to chodzi, bo w tym poście WY jesteście najważniejsze. Ten artykuł ma być taką dodatkową szpilką motywującą. Musicie pamiętać, że częścią dbania o urodę i młodość jest dbanie o swoje ciało. Co z tego, że polecę Wam tani fajny krem do ciała jak go nie pokażecie ze wstydu?
Moimi efektami po ćwiczeniach z Mel B i Tiffany oraz Kayli Itsines są podniesione i jędrne pośladki. Zmniejszenie brzucha, podniesienie biustu oraz wzmocnienie kręgosłupa. Jeszcze we wrześniu strasznie mnie krzyże bolały. Teraz bolą jak siedzę bezczynnie w domu przed komputerem. Dlatego próbujcie, korzystajcie i zobaczcie czy nie mam przypadkiem racji :)

UWAGA PREZENT!!!!!!


Skoro już tu dotarłyście to znaczy, że faktycznie czytacie mojego bloga i ewentualnie ;) coś z niego wykorzystujecie. Dlatego mam dla Was obiecany prezent. Z satysfakcją chciałam przekazać, że rozpoczęłam współpracę z Kalkulatorem Kalorii. Razem z opiekunami tej strony przygotowaliśmy dla Was kochane prezent, a mianowicie:

Rabat 30% na zakup Kalendarza Kalorii

Jak go zdobyć?
1. Kliknąć w banner na boku strony, albo ten, który zamieszczę poniżej.
2. Założyć konto.
3. Wybrać dla siebie opcję czasową.
4. Napisać do mnie prywatną wiadomość na FB , na maila: iza.demidow@gmail.com albo skontaktować się inną znaną Wam do mnie drogą. Otrzymacie ten kod osobiście.

Dlaczego nie wrzucam go publicznie? Dlatego, że jest dla WAS, a nie dla tych co wpiszą w google nazwę strony i rabat. Rabaty to pieniądze, a ja ich nie wywalam na ziemię.
Uwaga, opcja dotyczy jedynie Kalkulatora a nie opcji z dietą.
Drugie UWAGA, rabat do wykorzystania jedynie do KOŃCA LISTOPADA.

5. Po otrzymaniu kodu wklejcie go nad tabelką z opcjami do wyboru, naduście Użyj kodu. Cena sama się zrabatuje, a wtedy już kupujcie spokojnie.

Sięgajcie po rabat z najlepszym Kalkulatorem klikając tu:

Pozdrawiam Kobietki!! Dajcie kciuka jak to lubicie i czekam na Was!

Kiedy kalorie stają się naszym wrogiem

Dzisiejszy post chciałabym poświęcić tematyce, która dręczy wiele z nas.

KALORIE

Słowo koszmar. Większość z nas albo je liczy i traci na tym cenny czas (może dlatego nie czują głodu, bo muszą liczyć kalorie), część je liczyła w przeszłości, ale zrezygnowała, inna część nigdy po to narzędzie nie sięgnęła.
Trwają spekulacje nad tym czy w ogóle warto się tym przejmować. Istnieją zwolennicy sięgania po indeks glikemiczny, inni po prostu sięgają po diety w oparciu o jakość produktu a nie jego kalorie. Ale nadal żyją też tacy, co zdają sobie sprawę z tego, że nigdy przed kaloriami nie uciekniemy.

Dlatego powstał ten post. Na samym wstępie tylko chciałabym zapewnić, że poniżej nie zamieszczam reklamy, ani lokowania produktu, ani nie pobieram żadnych opłat za to, co napiszę. Inaczej mówiąc zamierzam Wam polecić coś, co sama używam i przynosi efekty.


Poleciła mi go moja p. kierownik (pozdrawiamy Panią Wiolettę), która jest niemal legendą fitness w mojej pracy. Także jeśli ona coś poleca- znaczy, że trzeba się tym zainteresować. A jeśli trzeba na to wydać kasę- tym bardziej, bo darmowe to każdy sobie może polecać, ale płatne to już wyższy level. To oznacza, że sprzedaje PRODUKT.

Dobrze, ale zacznijmy od początku.

Logując się musimy ustawić swój wiek, wzrost i wagę oraz wskazać ile chcemy schudnąć. Jest to pierwszy krok do obliczenia BMI i możliwości naszego organizmu do tak dużych zmian.
Tutaj widzicie podstawowy panel kalkulatora. Mam pasek wagi początkowej i końcowej. Do szczegółów kalkulatora przejdę zaraz. Jedna kwestia, dość ważna.
Opłaty.
Przeczytajcie mój post i zastanówcie się dwa razy- czy potrzebujecie tego i czy na pewno. Również zobaczcie jaki czas do realizacji daje Wam strona. (zjeżdżając na sam dół i potem w górę strony z cennikiem pojawi się dla Was kod 10% zniżki) Ja skorzystałam ze zniżki i zakupiłam na 3 miesiące dostęp za 45 zł. Na ten moment nie żałuję wydania pieniędzy. Dlaczego? Czytajcie dalej!

Kalkulator ma bardzo fajną opcję czyli dziennik kalorii. Widać na nim dzień po dniu ile jemy, ćwiczymy, jak się zmieniamy oraz jaki mamy ogólny bilans. Jak to wygląda od środka?


Na start macie wskazaną dzienną dawkę kalorii jaką możecie spożyć, wzrasta ona wraz z ilością ćwiczeń. Wybieracie zatem produkty, które jecie, z dokładną gramaturą. Plusem jest to, że dziewczyny na tej stronie dość mocno uzupełniły produkty, co za tym idzie nie musicie zastanawiać się czy ser jaki jecie to ten na stronie czy inny- ponieważ produkty Mlekovity, z Biedronki czy Lidla są już wpisane. Jak czegoś nie ma- możecie same dodać w oparciu o tabelę na opakowaniu.
Za każdym wpisanym produktem idzie obliczanie ilości białka, węglowodanów i tłuszczy w spożyciu dziennym. Widzicie czy nie przeginacie, a może czegoś za mało. Pamiętajcie w odchudzaniu najważniejsza jest równowaga tego co jecie. Nie możecie odciąć sobie cukrów, albo tłuszczy, bo coś w końcu padnie- albo organizm albo jego część. (Albo jojo)

Treningi- tutaj dodając macie szeroki wybór aktywności od aerobiku, spacerów, steperów, siłowni kończąc na grze w piłkę. Co jest dla mnie oczywistym przeoczeniem i zbagatelizowaniem, nie ma tam innej aktywności, którą przecież zażywamy regularnie, prawda dziewczyny? ;)))) Ja ją zaliczam jako aerobik :D

Pamiętajcie, że skoro ćwiczymy to więcej jemy, zatem planując wieczorem siłownię zjedzcie porządnie obiad.

Ranking ogólny dzienny. To taka motywacja dodatkowa, nic z ego nie masz poza tym, że robisz dobrze własnemu organizmowi. Dostajesz punkty za dostosowywanie się do wskazówek, idzie to w ranking główny.

Strona ta nie tylko pozwala nam na pilnowanie limitu kalorii oraz zawartości białka czy węglowodanów w produktach. Obliczą BMI, szybkość spalania dla wielu, w którym jesteście. Z osobna możecie również sprawdzić ile kalorii ma jaki produkt, jakie ma wartości odżywcze i jak go spalić w jakim czasie.
Również ćwiczenia są opisane w ten sam sposób, co daje nam łatwy i ciekawy dostęp do informacji.

Kalkulator Kalorii to także usługa- zapłacicie więcej to wasza własna pani dr ułoży Wam codzienną dietę wraz z przepisami i listą zakupów. Wskazujecie czy dieta ma być tania czy droższa i taki produkt dostajecie. Macie także codzienny dostęp do konsultacji lekarskich. Jednak tych opcji nie sprawdzę- są stanowczo za drogie jak na moją pocztową kieszeń.

Wiele osób pewno uważa mnie za "odważną", że tak otwarcie propaguję walkę o siebie oraz jestem w stanie pokazać wszem i wobec ile ważę albo moje zestawienie zdjęć z września i teraz. Moje drogie, to, że pokazujemy jak walczymy nie jest odwagą z przymrużeniem oka i poklepaniem po plecach. To wskazuje, że my podjęłyśmy jakąś walkę, wybrałyśmy cel i widać te efekty bez lupy. I należy nam się jedynie podziw i motywowanie do dalszej walki o same siebie. Jeśli ludzie z Waszego otoczenia jedynie złośliwie i ironicznie komentują Wasze codzienne "pamiętniki z diety" albo krytykują - zmieńcie otoczenie albo je ignorujcie.

Byłam na wielu dietach, ćwiczyłam na różne sposoby, miałam efekty i wiem jak to jest kiedy ludziom szczęka opada na Twój widok. Opłaca się. Dlatego kochane jeśli jeszcze Was nie zmobilizowałam to mam nadzieję, że ten Kalkulator Wam pomoże. W razie pytań jestem do dyspozycji.
Jeśli podobał Wam się ten post to też piszcie, w końcu nie robię tego dla siebie :)

Dłonie są naszą wizytówką

Cześć :)

Dzisiejszy post, tak jak zapowiadałam przedwczoraj, będzie dotyczył pielęgnacji paznokci.
Zacznę od nowości.
Z ciekawości zamówiłam lakier hybrydowy marki Silcare z linii Color It. Wcześniej zapuściłam wici wśród koleżanek kosmetyczek, czy w ogóle warto marnować pieniądze i czas. Uzyskałam same negatywne opinie na temat tego produktu i nie powiem, długo się zastanawiałam. Jednak wolę sama sprawdzać, tym bardziej, że cena kusiła.

Razem z lakierem zamówiłam również pisak do zdobień, kolor czarny.
Powiem Wam, że jestem zadowolona z obu produktów. Samym lakierem jestem zachwycona, wybrałam kolor zgaszonej śliwki, który jest ładny i stonowany, idealny na jesień.

Z góry przepraszam, paznokcie mogłam sobie zrobić jedynie około 22:00 po pracy, zatem nie są idealne, tym bardziej wzorek. To jest najgorsze właśnie, kiedy chce się coś zrobić, ale nie ma się bladego pojęcia i pomysłu CO. Lakier na zdjęciu prezentuje się niemal jak brązowy, jednak to kwestia aparatu.
Patrząc po dostępnej palecie kolorów nie poprzestanę na tym jednym i Wam również polecam. Dotychczas używałam jedynie Semilac, ale mam wrażenie, że mi się kolorystyka przejadła. Ceny także nie są specjalnie kuszące, tym bardziej, że hybryda robi się coraz popularniejsza i wypadałoby z czymś wyjść do klienta. Ale nie ja promuję tą firmę, więc nie kontynuuję :)

PIELĘGNACJA

Pierwsze o czym musimy pamiętać to, że dłonie nie znoszą ignorowania. Wydaje nam się, że balsam jaki używamy do twarzy albo ciała po kąpieli jest dla nich wystarczający- niestety bardzo szybko obróci się to przeciwko nam.
Przynajmniej RAZ W MIESIĄCU należy sięgnąć po zmiękczacz do skórek i cążki, aby pozbyć się skórek. Tym bardziej jeśli w stresie je zjadamy albo mamy tendencję do ich szarpania, tworząc sobie rany. Polecam Wam Sally Hansen remover do skórek, dostępny w sieci Rossmann, czasami jest 50% niżej. Jest idealny i starczy przy moim użytku na przynajmniej pół roku.
Testowałam preparaty od Stokrotki, Eveline i jest to nic nie warte. Naprawdę. Wydajcie więcej na Sally, ale przynajmniej będziecie zadowolone. Po remover Semilac nie sięgałam, w pewien sposób z obawą patrzę na skład. Ich remover jest z olejkami, a jak wiemy przed położeniem hybrydy należy nie natłuszczać paznokci, bo lakier się nam nie utrzyma długo.

Dobrze, jak już mamy ładnie zrobione skórki to należy również zadbać o to aby paznokieć był silny, a palce nie miały brzydkich odcisków, zaś skóra się nie zadzierała w górę. Co polecam:

- Sally Hansen- dotąd stosowałam wiele jej produktów i jestem z nich zadowolona. Jakość za rozsądną cenę. Jeśli chcecie zamawiać większe ilości produktów to rzucam link . 

  • Sally posiada bardzo fajny lakier do wzmacniania paznokci, który można spokojnie kłaść pod hybrydę. Diamond Strength. Moja mama używała z powodzeniem, póki jej nie zwinęłam, aby samej potestować.
  • Oliwka z Witaminą E. Polecam.
- Silcare - firma mało popularna. Swojego czasu nieco mnie rozczarowali pod względem jakości obsługi i szybkości wysyłania zamówienia, ale może coś się zmieniło. Nie wiem. Nie zmienia to faktu, że posiadają bardzo fajne odżywki i oliwki do pielęgnacji skórek, paznokci i samych dłoni. Łapcie link . Jednak uważajcie na to co kupujecie, bo jak widzicie, hybrydy z ich strony nie brałam nie bez przyczyny. Ceny dwukrotnie wyższe.
Jeśli mieszkacie w Poznaniu to przy deptaku jest ich mały sklepik (omijając Fudge Filosphy, bo nie dojdziemy do sklepu z pełnym portfelem). 

Wybierając produkt dla siebie czytajmy etykiety. Sprawdzajmy dokładnie na co są, a nie czy ładnie pachną albo mają dobry design pasujący do torebki.

CO MAM WYBRAĆ?

1. Oliwki do paznokci- wybierając je musimy patrzeć jaki jest ich skład. Wiele z produktów posiada na pierwszych miejscach niezdrową dawkę aromatów, potocznie wszystkich EEEEEEE, potem wodę, parafinę, a na końcu dopiero olejki. Zatem im olejki są wyżej w składzie tym lepiej.

2. Balsam do dłoni- taka sama zasada jak przy oliwkach. Czytamy etykietę i nie dajemy się nabrać na design albo promocyjną cenę. Niestety mam też bardzo kontrowersyjną opinię dotyczącą składnika jakim jest parafina. Nie da się jej pozbyć, ale póki nie ma zimy- im mniej tym lepiej.

Parafina zatyka "pory" w dłoniach, co oznacza, że jeśli chcemy skórę odżywić, a paznokcie wzmocnić to żadne witaminy i składniki odżywcze nie dostaną się w ten sposób. Parafina jest idealna na zimę, kiedy to blokuje oddawanie ciepła i sprawia, że dłonie nam nie marzną i nie pierzchną. 

Starajcie się wybierać produkty dermatologiczne albo polecane przez zaufane kosmetyczki. Dermafresh, Wax, Ziaja z linii dermatologicznej i tym podobne preparaty. Odwiedźcie Superpharm omijając Rossmanna, poszukajcie czegoś faktycznie dobrego, bo taki produkt zostanie z Wami na dłużej.

NIE STAĆ MNIE, WOLĘ SAMA

Jak samemu zadbać o dłonie? Robiąc im co tydzień, dwa, kąpiele w olejkach. Polecam u mojego ulubionego sprzedawcy kupić wodę różaną, olejek herbaciany albo inne produkty, dostosowane do potrzeb Waszej skóry. Potem starczy ciepła, ale nie gorąca woda, trochę wody różanej i oliwki. Można posypać dla wyglądu płatkami kwiatów, by poczuć się jak w SPA.

Zbawienne dla dłoni są preparaty z Witaminą A, C, D oraz E. Fajnie też działa nagietek, dlatego warto się w jego kwiat zaopatrzyć i w takim naparze moczyć bardzo zniszczone dłonie.

Możecie także zrobić same taki olejek na domowy sposób, chociaż wychodzę z założenia, że to więcej roboty niż efektu. 

Używajcie rękawiczek do prac domowych, noście ze sobą krem do rąk i nie udawajcie, że Waszych dłoni nikt nie widzi. Niestety ludzie najpierw patrzą na twarz, a potem na ręce.

TYMCZASEM....

Pozdrawiamy z mężem z Targów Piwnych 2016.

Dajcie znać czy podobał się Wam mój post! Kliknijcie Like albo skomentujcie :)

Zmiany i nowości

Witajcie moje drogie :)

Po dość długiej przerwie wracam do Was z wieloma nowościami.
Pierwsza jaka rzuca się w oczy to zmiana domeny. Doszłam do wniosku, że nazwa mogła być dla Was niejasna i mało kojarząca się z tym, o czym tu mowa. Dodatkowo strona wizualna jednych mogła odrzucać innych zachęcać- musiałam zatem pójść na kompromis.

Zatem witajcie na stronie Schody do Urody- wszak bycie piękną nie jest proste. Oj tak, często o tym się przekonuję.
Aktualnie walczę z podskórniakiem. Ten mały podstępny czerwony bolący punkt pojawił się po tym, jak w pracy odwiedził mnie klient, który mył się bodajże na wiosnę 1997 roku, a ja dotykałam jego dowodu, zaś potem z nadmiaru osób w kolejce nie miałam jak zdezynfekować dłoni. I masz babo placek! Na szczęście maść ichtiolowa pod ręką.

Wracając do meritum.
Mam nadzieję, że nowy wygląd się podoba. Zmieniłam także możliwości komentowania. Nieco obawiam się anonimowych wyzwisk, niestety ciężko mi wyłapywać wśród znajomych takich, co mnie nie lubią, ale mnie obserwują żeby wykorzystać jakiś moment i coś rzucić anonimowo. Ufam jednak, że ta zmiana wpłynie na ilość komentujących i okazanie mi w jakiś sposób, że to, co piszę jest przydatne.

Co dzisiaj dla Was szykuję?
Pamiętacie może jak zachwalałam produkty firmy Kallos, prawda? Otóż postanowiłam wypróbować maskę do włosów Crema al Latte.
Użyłam jej tylko raz, ale powiem Wam jedno: jest zachwycająca!
Posiada piękny zapach oraz faktycznie spełnia swoją rolę. Pokrótce:

Cytat za wizaz: "Dzięki proteinom pozyskanym z mleka krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację."

W internecie znajdziecie więcej ciekawostek o tym produkcie, a także o innych z tej serii. Ja jestem zachwycona. Włosy mam gładkie, nie plączą się i są błyszczące- czyli to, co chciałam. Jeśli dodatkowo faktycznie je wzmocni to tym bardziej nigdy jej już nie zmienię. (oczywiście żartuję, wszelkie szampony i maski należy zmieniać, aby organizmu nie przyzwyczajać)

Kupione produkty w Rossmannie nadal spełniają swoją rolę, z czego jestem bardzo zadowolona. Polecam eyeliner z firmy Wibo. Miałam już Scandaleyes z Rimmela i (notabene zgodnie z opinią Doradcy z Rossmanna, którą to nie posłuchałam i cóż- tu uwaga w Naszą stronę, czasami są ludzie od nas mądrzejsi, którzy testowali produkty, znają je i warto ich posłuchać.) to była totalna porażka. Ten zaś z Wibo nie jest wodoodporny, może się mazać, ale ma piękny czarny pigment i jest niedrogi.

W dniu dzisiejszym tylko tyle mam Wam do powiedzenia. Rozmyślam nad Mikołajkowym konkursem, ale to zależne jest jedynie od tego ile osób będzie komentowało moje posty i popularności. Ciężko abym robiła konkurs dla dwóch- trzech osób, które na bieżąco ze mną rozmawiają o blogu, bądź komentują (w tym moja siostra).

Ach! I zapraszam Was także na mojego fanpage'a na facebooku! Tam będę dawała Wam więcej newsów i linków. Może Was trochę ożywię :)

Całuję!
Obsługiwane przez usługę Blogger.